PECH czy przekleństwo.....
I tak jak w tytule... Juz sama nie wie, czy my mamy takiego pecha czy ktoś porządnie nas przeklą...
Ale zacznijmi od początku.
Po zamontowaniu w sobotę drzwi, wraz z mężem wzieliśmy urlop na poniedziąlek i wtorek (gdzie we wtorek miały być okna) żeby wstawić bramę garażową i mieć SSZ. Na samą myśl ze szczęścia podskakiwałam i śpiewałam...
Z bramą kilka problemów natury, hmmm nie wiadomo jakiej... Chyba nerwowego podejścia małżonka :P ale udało się :D Oto rezultat:
Rano we wtorek 6:30 telefony nam się rozdzwoniły... Żadne z nas jeszcze oczu dobrze nie zdążyło otworzyć i nikt nie chciał odbierać, bo okna miały być o 9:00, my mamy urlop więc chcemy choć chwilę snu jeszcze zaznać... No ale chwila nie mineła i dalej wydzwaniają nam te telefony. Odbiera luby mój i mina mu rzednie... Koleś od okien poinformował nas, że nie przyjadą... Zapomnieli dowieść rolet i montaż samych okien nie ma sensu. Koloty tęczy na twarzy męża, ja z nerwów zaczęłam biegać i prawie rzucać czym popdanie po mieszkaniu... No cóż nerwami i tak niczego nie rozwiążemy... Najgorsze ze wszystkiego jest to, że na magazynie okna mieli już od 1,5 tygodnia, a dopiero w dniu załadunku sprawdzili czy mają wszystkie slementy :( ręce opadają... Pecha nas nie opuszcza :(
Z tego wszystkiego jedyny plus taki, że na tym etapie budowy jest tak dużo rzeczy do zrobienia, że zawsze się coś znajdzie.
Ja z bratem (tzn. brak w większości :P) wykopaliśmy rów pod kabel elektryczny, a mąż z ojcem mym konczyli robotę :)
Wiadomo zakopywanie dla nich żeby czasami się nie przemęczyli :P hihi
Może w tym tygodniu będą okna, bo ja się nie nastawiam, więc już z elektryką będziemy mogli lecieć :)