I jak tu zacząć?? Dawno mnie tu nie było, a strasznie dużo się dziąło. Ogólnie notoryczny brak czasu i ciągle w biegu. To budowa, to zakupy, budowa, zamówienia, budowa, wyceny, obmiary, znów zakupy, o i znów budowa, a gdzieś w tym wszystkim jeszcze treningi na mój ulubiony półmaratonik w mojej wioseczce :)
A więc tak troszkę aktualizacj, nie wiem czy o wszystkim pamiętam i czy będzie pokolei, ale będzie ;)
Po wylanym stropie, po kilku dniach przerwy położyli nam dwa rzędy bloczków do następnego wieńca :)
W tym czasie zaczeła się walka ze schodami na piętro... Ekipa miała problemy ze zmieszczeniem ich. Już prawie rezygnowaliśmy z wymarzonych betonowych schodów, ale jak dobrze mieć zdolnego męża, który posiedział kilka godzin i narysował je.
Specjalista od szalowania schodów był w szoku :) ale są!!! Tu już w trakcie szalowania i zbrojenia
W tym samym czasie poszalowali górny wieniec.
Następnego dnia, już chyba ostatnia tak duża, wylewka :) Jako inwestorzy pierwszy raz byliśmy przy wylewaniu. Do tego czasu jakoś nie mogliśmy wyrwać się z pracy :P
Z tego wszystkiego mam tylko jedno zdjęcie idealnych schodów mego mężczyzny, chodzi dumny jak paw :) żeby mi tylko za bardzo w pórka nie obrósł :P hihi
Jak tylko zrobię zdjęcia schodów w pełnej okazałości to na bank się nimi podzielę :)
Sorki za długaśne wywody, muszę sobie znaleść co jaiś czas pół godzinki żeby wpisy były krótkie i zwięzłe, ale teraz dzielę się z Wami swoją dżdżownicą :*