Jupi, jupi, nastał ten dzień :)
Szczęście, radość, ekstaza, zadowolenie, uciecha. Wszem i wobec ogłaszam, że w końcu udało nam się osiągnąć Stan Surowy Zamknięty :)
W piątek przyjechali z oknami :) Dwa duże auta wypchane naszymi szybkami, pięciu chłopa i robota szła :) o 13:00 wszystko było gotowe :)
Tak się prezentuje Nasz pałacyk z okienkami :)
Z tytułu urlopu i żeby nie przeszkadzać ciągle monterom zdecydowalismy się podskoczyć do pewnego Pana i kupić zbiornik na deszczówkę :) Pan ów taki miły, że zrobił nam ozrywkowy dzień i dał poojeździć tym o to cudeńkiem :D
Luby mój zapakowany szosował co nie miara... hihi śmiechu masa w sumie czuliśmy się jak małe dzieciaki :D
Zregenerowani i pełni sił wzieliśmy się ostro do roboty i w weekend walczyliśmy z prądem w piwnicy. W końcu coś zaczyna się dziać. Choć w planie było skończenie całej piwnicy... To w rzeczywistości gotowe są dwa pomieszczenia, korytaż i schowek pod schodami...
Najgorsze chyba miejsce to "kotłownia" gdzie będzie stała pompa ciepła, pralka z suszarką, uzdatniacz wody i centralny odkurzać... Straciliśmy na nie strasznie dużo czasu.
Szczerze nawet nie dokońca zrealizowany plan cieszy :) Nikomu nie życzę więrcenia otworów pod puszki w bloczkach betonowych... Ale plusem jest to, że jeszcze trochę, a mięśnie rąk będziemy mieli jak kulturyści :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie zmęczona ale szczęśliwa Olka :)