Pechowy poniedziałek
I jakby tu zacząć po wielkiej eufroii w piątek, gdzie ściany piwnicy zaczęły powstawać z predkością światła,po pięknej sobcie, gdzie dzięki cudownej pogodzie udało nam się zrobić ognicho i upichcić smaczny obiad....
po całej niedzieli łażenia po ścianach i planowaniu gdzie co ma być i czemu tak a nie inaczej :P
przyszedł pechowy poniedziałek.... Telefon od szefa ekipy, że zostaliśmmy okradzeni... Na szczęście oprócz przeciętej kłódki, przedłużacza i kilku szpadli nic więcej nie zgineło. Po co komu stary posklejany przedłużacz do diaska. Szkoda słów :( łza mi się w oku ktręci, że komuś w ogóle się chce, dla taich fantów, narażać się .... Szczerze obcieli mi trochę skrzydła.
Jak w ogóle na tym etapie się zabezpieczać, może podsuniecie mi trochę pomysłów???